Stroiciel Największy fortepian
Nastrój się na dobre!


Artykuł z czasopisma ANGORA nr 3 (1074) Rok XXII z dn. 16 stycznia 2011 r. s.58-59

Na Kaszubach zbudowano największy koncertowy fortepian na świecie

Stolemowie grają Chopina

Kim był Fryderyk Chopin nie ma potrzeby objaśniać, bo wiadomo, to świata obywatel. Ze Stolemami jest nieco gorzej, bo ci znani są wyłącznie na Pomorzu i Kaszubach. To mityczni giganci, niczym Godzilla wychodzący na ląd z morza. W znanej legendzie, w czasach, gdy budowano gdańska katedrę, z wód zatoki wyszedł Stolem i dla odpoczynku przysiadł na nieukończonej jeszcze katedralnej wieży. Są na temat Stolemów dwie szkoły. Pierwsza mówi, że były to istoty wredne niegodziwe, szkodzące ludziom. Druga, że Stolemowie byli w porządku i człowiekowi pomagali. Nie widziano już ich na Kaszubach od dawna, choć pozostawili po sobie wiele zastanawiających śladów. Tajemnicze kamienne kręgi w lasach, ogromne głazy przez bezdusznych naukowców zwane narzutowymi, usypane wzgórza i morskie mierzeje. Ale uwaga! Być może Stolemowie Znów powrócą na Kaszuby. Może nie wszędzie, ale do Szymbarku na pewno. Pod warunkiem, że są choć trochę muzykalne.

W ostatni dzień minionego roku, który jednocześnie zamykał obchody 200-lecia urodzin Fryderyka Chopina, w Szymbarku, urokliwym miasteczku leżącym między Trójmiastem a Kościerzyną, znanym z oryginalnego skansenu etnograficzno-historycznego odwiedzanego rocznie przez 600 tysięcy turystów, odbyła się uroczystość oficjalnego pomiaru największego fortepianu koncertowego świata. To oficjalna procedura niezbędna do zgłoszenia do „Księgi rekordów Guinnessa” w Londynie, co było celem twórców przedsięwzięcia. Sala szymbarskiego Centrum Edukacji i Promocji Regionu – szczelnie wypełniona czterema setkami gości, fortepianami i ekipami telewizyjnymi, które przebiły się przez śniegi i gołoledź w głąb kaszubskich lasów – była światkiem nie tylko pomiarów, ale i artystycznego chrztu nowego monstrualnego instrumentu.

Pomysł zbudowania fortepianu giganta powstał ledwie rok wcześniej. Inicjatorem był Daniel Czapiewski, znany na Kaszubach przedsiębiorca i mecenas kultury związany z Apellą Gedanensis. To on pokrył koszt materiałów sięgający 100 tysięcy złotych i on zmotywował przyjaciół do pracy bez wynagrodzenia (od sierpnia 2010 roku prace trwały praktycznie całą dobę). Wspierał go w tej misji gdański muzyk Mirosław Mastalerz. Gdy podczas uroczystej inauguracji przy dźwiękach koncertu fortepianowego Piotra Czajkowskiego rozsunięto wreszcie czerwoną kotarę skrywającą instrument, Daniel Czapiewski powiedział: - Pomysł bardzo mi się spodobał, ale dziś zastanawiał bym się głęboko. I nie jestem pewien, czybym w to wszedł. Nie wyobrażam sobie tej masy problemów, jaka z tego wynikła. Ale wszystko skończyło się dobrze.

Szymbarskie atrakcje to najdłuższa deska świata, kanadyjska chata z bali zbudowana tam przez Kaszubów, dom stojący „nogami do góry” i szereg innych. Lecz budowa instrument, który nie tylko ma być największy na świecie, ale do tego jeszcze dobrze grać, była pomysłem niemal kosmicznym. Gdzie znaleźć taką ramę, na której rozepnie się rekordowo długie struny? Skąd wziąć tak długie struny? Na świecie produkuje się tylko standardowe. Jak wyliczyć naprężenia strun sięgające 20 ton? Jakich użyć młotków? Na czym umieścić monstrualne pudło instrument? Skąd wziąć odpowiednie śruby? Jak rozwiązać kwestie klawiatury?

Ojcowie pomysłu sięgnęli po fachowców. Z Kalisza ściągnięto fortepianmistrza Józefa Wolfa, który opracował mechanikę instrumentu. Sprowadzono specjalistę od farb Marka Bluhma z nieodległej Sikorzycy oraz mistrza stolarskiego Witolda Recława spod Kartuz, który z pomocą Erika Klatta gargantuiczną konstrukcję drewnianą. Zatrudniono stroiciela Andrzeja Musiała z Gdańska. Inżynierowie, mechanicy, korektorzy, akustycy, instrumentoznawcy i improwizatorzy, łącznie pól setki ludzi, w ciągu roku rozwiązali – prawie! - wszystkie problemy. Entuzjazm, profesjonalizm i dużą doza szaleństwa. Włożono w potencjalny – za to rdzennie kaszubski! - nowy rekord w „Księdze Guinnessa” mnóstwo pieniędzy,czasu, pracy i talentu. Gdy pokazano wreszcie efekt tego wysiłku, gościom opadły za zdumienia szczęki.

Fortepian nazwany po kaszubsku „Stolëmowi Klawéer”, jest hybrydą, jakie od XVII wieku, odkąd zaczęto konstruować fortepiany , pojawiały się w historii instrumentów muzycznych. Opisał to naukowo Beniamin Vogel i do jego specjalistycznych prac odsyłam zainteresowanych. Rama struny i żeliwna płyta szymborskiego giganta są stainwayowskie, ale kiedy – dla przykładu – pojawił się problem ze strunami, dokonano specjalistycznych obliczeń i nawinięto je na przedłużonej nawijarce. Przy budowie fortepianu wykorzystano wiele gatunków sezonowanego drewna, m.in. świerku wysokogórskiego, brzozy, sosny, mahoniu.

Zwyczajna klawiatura fortepianu koncertowego złożona z 7 i 1 oktawy tu została powiększona do... 13 oktaw. Ale uwaga: tu mamy pierwszy trik. Zainstalowana w fortepianie klawiatura jest … typowa, zaś jej przedłużenie to rejestr organowy zbudowany przez Roberta Szczygielskieg, dzięki któremu uzyskano, jak twierdzą budowniczowie, efekt... stolemowego (?) brzmienia organów. Co za tym idzie, w pudle zainstalowano dmuchawę, miech i elektryczną wiatrownicę, dzięki którym powietrze dostaje się do piszczałek i dobywa się dźwięk typowy dla organów. Tak eksperymentowali już w XIX wieku. Wnętrze instrumentu jest na tyle duże, że bez problemu zmieściłoby się tu ognisko muzyczne wraz z gronem pedagogicznym.

Korpus instrumentu zdobiony złotym napisem oraz gryfem pomorskim wykonano na miejscu, ustawiając go na sześciu potężnych nogach-kolumnach z pni bukowych. Ponieważ instrument liczy sobie 192,5 cm wysokości, a klawiatura jest na poziomie głowy dorosłego człowieka, aby na fortepianie zagrać (jeśli nie jest się Stolemem), należy taboret pianisty ustawić na specjalnym podwyższeniu, żeby wykonawca mógł sięgnąć klawiszy i pedałów. Imponują pozostałe wymiary instrumentu: jest szeroki na 2,52 m i długi na 6,07 m, a waży 1820 kg. Stojące obok giganta dwa „normalne” steinwaye wyglądały krucho, jak keyboardy przyniesione w teczkach przez uczniów. Szymbarski fortepian przebił swą wielkością największy do tej pory fortepian na świecie, który zbudował Adrian Maan w Nowej Zelandii w 2009 roku. Jego instrument ma 5,7 metra długości i waży – mikrus! - niespełna 1200 kg.

„Stolëmowskim Klawéerem”uczczono kończący się rok Fryderyka Chopina, ale w biografii tego artysty znalazł się przypomniany w słowie wprowadzającym red. Jana Popoisa epizod, także łączący się z e zmodyfikowaniem fortepianu. W 1825 roku 15-letni Chopin, najlepszy wówczas pianista w Warszawie, został zaproszony do zagranie przed carem Aleksandrem I, który akurat miasto odwiedzał, na instrumencie nazwanym melodicordionem, zbudowanym przez słynnych warszawskich budowniczych fortepianów Bucholza i Brunnera, słusznie rychło zapomnianym. Meldicorndion też miał brzmienie organowe i aby wypchnąć z miecha powietrze, Chopin, z powodu ogólnego wówczas braku elektryczności, musiał nieźle namachać się nogami. Ale zaczynał się romantyzm i dopiero klarowała się myśl techniczna prowadząca ku doskonałym rozwiązaniom znanymi kiedyś z konstrukcji Steinwaya, Bechsteina, Yamahy, , Kawai, Fazioli. Także polskich fortepianów, niestety, dziś będących już tylko odległym wspomnieniem.

Wieczór w Szymbarku uświetnili pianiści. Było sporo klasyki, ale brzmiał także jazz, blues i boogie woogie. Owację wywołał Lesze Możdżer, pianista nie tylko modny, ale i rzeczywiście utalentowany, który wykonał jazzowe transkrypcje kilku kompozycji Chopina, a po nim zagrali: Bogdan Czapiewski, Maciej Markiewicz, Oskar Stabno, Stanisław Deja i Katarzyna Borek. Duże brawa wykonał 10- czy 12-letni Franciszek Iganacy Fortuna., uczeń szkoły muzycznej w Kościerzynie, który grając, wyglądał jak trzmiel, który ot, przysiadł sobie przy stolemowskiej klawiaturze. Koncert prowadził Romuald Koperski, który przed kilkoma miesiącami sam trafił do „Księgi rekordów Guinnessa” jako wykonawca najdłuższego recitalu fortepianowego, trwającego 103 godziny i bodaj 8 sekund.

„Stolémowi Klawiér” nie budzi zachwytu barwą dźwięku, brzmieniowo jest jeszcze do solidnego dopracowania, ale niewątpliwie, budzi respekt swym ogromem. Honoruje nie tylko Fryderyka Chopina, ale głosi pochwałę muzyki polskiej w ogóle. Sześć wielkich filarów na których fortepian stoi (na jednej z nich widnieje napis: Made in Kaszubia), upamiętnia wielkich naszych twórców: Stanisława Moniuszkę, Ignacego Jana Paderewskiego, Karola Szymanowskiego, Mieczysława Karłowicza, Henryka Mikołaja Góreckiego a ich konterfekty wyrzeźbiono w w drewnie. Specjalnym patronem fortepianu minowano Józefa Wybickiego, krajana z nieodległego Będomina, autora słów hymnu narodowego. Jakże piękny akt kaszubskiego patriotyzmu!

Przygotowany protokół z publicznego mierzenia fortepianu zostanie przesłany niezwłocznie do Londynu, gdzie przedstawiciele redakcji „Księgi rekordów Guinnessa” ocenią, czy wydarzenie opisano zgodnie z wymogami. Wtedy też zapadnie decyzja, czy Stolémowi Klawiér” zostanie wpisany do Księgi i uznany tym samym za największy koncertowy fortepian świata. Trzymamy kciuki i w powodzenie wierzymy, bo kto chciałby narazić się Stelmom...?

HENRYK MANTERKA Szymbark

Wymiary wybranych modeli fortepianów:
Yamaha, CFX – szer 160 cm, wys 103 cm, dł. 275 cm
Fazioli 308 -szer. 158 cm, wys. 100 cm, dł. 308 cm
Steinway Model D – szer. 157 cm, wys. 102 cm dł. 274 cm



Copyright© 2001-2013 Yama Jacek Malinowski

kopiowanie bez zgody autora zabronione

Dziękuję za wizytę.